niedziela, 29 marca 2015

Bang (Tiësto Bootleg) - Impreza przy totalnym rozluźnieniu

Recenzja tego miała powstać dawno. Klubowe klimaty to nie do końca moja bajka, jednak muzyka elektroniczna to skarb. Przy jej pomocy można wyrazić chaos emocji, co bardzo cenię, poza tym klipy są często ciekawe, pokazują zagubienie, osamotnienie, albo szaloną, ekstatyczną zabawę.
W tym teledysku dosyć wyraziście pokazana jest imprezowa orgietka, ciężko to inaczej nazwać.


Nie jest to widok dla osób przesadnie konserwatywnych, chociaż u wielu umoralniających to rzecz względna. Dziewczyny w sposób obsceniczny eksponują swoją seksualność przy połączeniu małpiątek, stanowiących połączenie zwierzątek z "We came to bang" i  małpich reakcji z "Bad Touch". Zmieszano podkład z obu piosenek, dodając wokal z tej drugiej. Efekt jest piorunujący. 


Skandaliczny teledysk, świetna piosenka, totalne zepsucie i niekończąca się impreza. Szaleństwo czasem się przydaje, ale trzeba mieć limity na imprezach, bo się kończy, wyglądając jak karykatura, chociaż w zupełnie innym świecie. Nie zawsze musi być wszystko pozytywne, nastawiające się jedynie na własną przyjemność, tu jest istne kongo i chuć. Zupełnie odwrócono rolę kobiet, w porównaniu do tych z "We came to bang", tutaj chcą być poniżane, zalewane, własnością facetów. W tamtym mogą się mścić na takich kretynach, co traktują przedmiotowo, jednak często to świadomy wybór.

P.S. W ramach przypomnienia druga piosenka użyta w tym cudeńku:


Ocena: 8,5/10 (Świetna muzyka, teledysk nie najgorszy z pomysłem, zabawny, ale bardzo zboczony i trochę uprzedmiotawiający kobiety. Chociaż potrafi zmusić do przemyślenia kobiecej roli w życiu mężczyzny, gdyż często jest spychana do parteru.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz