W tym teledysku dosyć wyraziście pokazana jest imprezowa orgietka, ciężko to inaczej nazwać.
Nie jest to widok dla osób przesadnie konserwatywnych, chociaż u wielu umoralniających to rzecz względna. Dziewczyny w sposób obsceniczny eksponują swoją seksualność przy połączeniu małpiątek, stanowiących połączenie zwierzątek z "We came to bang" i małpich reakcji z "Bad Touch". Zmieszano podkład z obu piosenek, dodając wokal z tej drugiej. Efekt jest piorunujący.
Skandaliczny teledysk, świetna piosenka, totalne zepsucie i niekończąca się impreza. Szaleństwo czasem się przydaje, ale trzeba mieć limity na imprezach, bo się kończy, wyglądając jak karykatura, chociaż w zupełnie innym świecie. Nie zawsze musi być wszystko pozytywne, nastawiające się jedynie na własną przyjemność, tu jest istne kongo i chuć. Zupełnie odwrócono rolę kobiet, w porównaniu do tych z "We came to bang", tutaj chcą być poniżane, zalewane, własnością facetów. W tamtym mogą się mścić na takich kretynach, co traktują przedmiotowo, jednak często to świadomy wybór.
P.S. W ramach przypomnienia druga piosenka użyta w tym cudeńku:
Ocena: 8,5/10 (Świetna muzyka, teledysk nie najgorszy z pomysłem, zabawny, ale bardzo zboczony i trochę uprzedmiotawiający kobiety. Chociaż potrafi zmusić do przemyślenia kobiecej roli w życiu mężczyzny, gdyż często jest spychana do parteru.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz