poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Hilary Duff - Sparks (Enchanted music #1)

Ta piosenka od dawna jest w mojej głowie. Żałuję, że nie stała się hitem. Wynika to głównie z zaniedbania wytwórni, jak i specyficznej promocji (lyric video, official video, fan demanded video). Utwór ma wszystko, co powinno się składać na przebój, ale o tym za chwilę.


Hilary Duff może się kojarzyć głównie z rolą Lizzie Mcguire, bądź występami w filmach familijnych. Była też piosenkarką. Miała nawet parę hitów, jednak po ślubie skupiła się na rodzinie. Dopiero rozwód zmotywował ją do powrotu muzycznego i to dosyć dobrego.


Płyta jest naprawdę ciekawa. Artystka przedstawiła pop w naprawdę dobrej odsłonie. Piosenki są chwytliwe, teksty ciekawe, a pomysł na pokazanie dorosłej, świadomej odsłony czymś bardzo pozytywnym. Początek promocji jej nowej twórczości, jest tym bardziej ciekawy, że single, które wydała przed wypuszczeniem płyty nie weszły w finalną setlistę. Teledysk pojawił się nagle i tu było zaskoczenie, gdyż po świetnym lyric video pojawił się teledysk, który stał się hybrydą gatunkową. Pokazana w nim została Hilary, która założyła konto w aplikacji "Tinder", jej relaksowanie się i fragmenty z teledysku, który się pojawił w wersji "Fan Demanded Version".



Teledysk ogląda się sympatycznie. Świetny bit, który został doskonale przedstawiony. Ruchy, radość, piękno, naturalność, przekorność to rzeczy, wybijające się podczas oglądania. Jako jej fan poczułem radość, że zachowała w sobie tą skromną cząstkę i coś dziecięcego w swojej dorosłej aparycji.


Pokazuje, że potrafi się bawić, cieszyć życiem. Czeka na nieznane, nie boi się tego. Czuje się dobrze, gdy ma obok siebie bliską osobę.

Piosenka w kontekście jej życia jest dosyć niezwykłym świadectwem, że się nie poddała i będzie spełniać swe marzenia. A bolesne chwile są przejściowe, gdyż przy odpowiednim nastawieniu da się przez nie przejść.


Po roku ten teledysk dalej na mnie działa hipnotyzująco. Nie chodzi o te gwizdy, tylko o to jaką energię Hilary przekazuje fanom. Ja to w pełni kupuję i jestem za tym, by powstawało więcej takich teledysków.


Nie trzeba wielkich efektów, bajerów, gdy ma się pomysł na to, by zaakcentować radość i ulotność chwil.

To nie jest tylko dziewczyna z telewizora, a prawdziwa dziewczyna, która też miewa problemy, ale sobie z nimi radzi. W końcu nie da się od nich uciec, należy je pokonać.


Teledysk jest na tyle uniwersalny, że każdy powinien go obejrzeć, zwłaszcza, kiedy najdzie chwila zwątpienia, jakiś smutek. Trzeba iść przed siebie, Miłość uskrzydla. Sentymentalna podróż może mieć różne skutki, w przypadku Hilary jest to rodzaj pożegnania z ex-em. Uważam, że w piękny sposób to zrobiła. Wszystkich uczuć nie da się skreślić w jednej chwili. Prawdziwa miłość to szacunek nawet po rozstaniu.

Ocena: 10/10 (zdecydowanie mój szlagier, piosenka jak i album przetrwały próbę czasu i mi się nie znudziły)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz