czwartek, 29 września 2016

Ga Rei: Zero

Czy jesteś w stanie zabić osobę, którą kochasz? - Z tym problemem przyszło się zmierzyć głównej bohaterce. Sytuacja o tyle się zaogniła, że została postawiona pod ścianą, a jedynym rozwiązaniem w jej przypadku był atak albo kapitulacja. Brzmi to dosyć typowo jak na anime. Sposób, w który została poprowadzona akcja na tyle mnie urzekł, że warto się nad nim trochę skupić.
Twórcy postawili na coś a'la kompozycję szkatułkową. Mamy końcówkę wydarzeń, potem jest masakryczny flashback i pokazana akcja od początku. 


Tutaj pokazana jest "Agencja obrony przed katastrofami paranormalnymi", która oczyszcza złą aurę, zabija złośliwe, mroczne stwory atakujące ludzi, siejące zamęt w Tokio. Są to zapewne demony, gdyż są przywoływane przez chłopca z przerośniętym ego (Kazuhiro). Ukręcił sobie cały scenariusz wokół rodziny przyjaciółek. 
Wykorzystał dorastanie Kagury, by skłócić ją z Yomi. W cieniu swojej niemalże siostry jej zdolności nabierały rozpędu. Nie była jednak tak doskonała jak Yomi. Ciągle jej czegoś brakowało, mimo to była lepiej traktowana. Miała zostać powiernikiem rodzinnego stwora, ochraniającego rodzinę i nie tylko. Łasił się na niego zły charakter. Przy pomocy sfrustrowanej, odmienionej czarnowłosej damulki udało mu się osiągnąć to, że przejął innego strażnika, który był równie potężny.
Pomijam już wątek zabijania, który w tym anime nie jest czymś dziwnym. Przez manipulacje arcywroga i jego działanie na najniższe instynkty młodych dziewczyn udało mu się zaprowadzić chaos w rodzinie. Poza tym jest sadystą. Robił wszystko, aby zasiać w dobrej dziewczynie nienawiść do ludzi, świata. Okaleczył ją w taki sposób, żeby nie mogła mówić, ani się poruszać. Zrobił z niej roślinkę. Jedynym wyjściem z sytuacji była kolaboracja. Wtedy mógł ją uzdrowić, dać jej siłę. 


Dziewczyna odurzona słabością zgodziła się i dołączyła do jego chorego planu zniszczenia rodziny Kagury. Następuje seria morderstw, totalnego chaosu. Anime jest dosyć drastyczne, nie przeszkadza to jednak w oglądaniu, gdyż czeka się na jakiś przełom.
Cóż, czy on następuje? Główna bohaterka, kreowana na tą dobrą jest kosmicznie irytującą osobą. Jej naiwność i nieumiejętność dostosowywania się do sytuacji naraziły bohaterów na masę nieprzyjemności, ale suma sumarum nie była taka znowu najgorsza. Uczyła się dopiero walki z siłami ciemności, a potem w wyniku nieprzyjemnych okoliczności panowania nad duchową bestią. Oczywiście nie była w tym mistrzynią, ale dostała przebłysku, że wypadałoby się wziąć w garść i pokonała swoją "siostrę".
Nie jest to jak dla mnie happy end, gdyż tamta dziewczyna sobie na to nie zasłużyła. Była tu ofiarą, a reżyser przedstawienia pozostał całkowicie bezkarny (chłopak z białymi włosami na dole). Pląsając sobie tu i ówdzie, przyglądając się jatce, która wywołał.
Ciekawa w anime jest symbolika motyli, które nie mają tu pozytywnego wydźwięku, są wręcz zapowiedzią niebezpieczeństwa. Poza tym są na granicy świata żywych i umarłych, tak jak antagonista, który kpi sobie ze wszystkiego i wszystkich. Chce zasiać w ludziach strach. Anime pokazuje, że miłość i wiara w przyjaźń mają jednak silniejszą moc.

Na uwagę zasługuje też wpadający w ucho opening, pt. "Paradise Lost", który idealnie komponuje się z klimatem anime. Sielska atmosfera się zakończyła pozostała walka o lepsze jutro.


Ocena: 10/10 (Biedna Yomi :( Świetne portrety psychologiczne postaci, podejście do rodziny, kwestii dziedziczenia, często niesprawiedliwego sprawiają, iż ogląda się to na paru płaszczyznach. Jeśli ktoś lubi szybką akcję i ciekawe zwroty akcji szczerze polecam)

P.S. Zrecenzuję też mangę. Przeczytałem parę rozdziałów i Kagura tam tak nie irytuje, na szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz